Zawarcie związku małżeńskiego to poważne zobowiązanie w sensie emocjonalnym, ale i formalnym. W świetle polskiego prawa od momentu wypowiedzenia sakramentalnego tak obowiązuje nas małżeńska wspólnota majątkowa. Innymi słowy, co moje to i twoje. Dla wielu osób ten symboliczny moment wejścia w całkowitą samodzielność, niezmiennie wiąże się z zakupem własnego, pierwszego mieszkania. Tylko, czy można ominąć ołtarz, jednocześnie korzystając z pomocy banku w finansowaniu mieszkania?
Zwyczajowo
Faktycznie, to trochę zwyczajowa forma. Przypomnijmy, aby zaciągnąć kredyt hipoteczny, konieczne jest posiadanie tzw. wkładu własnego w wysokości nie mniejszej niż 20% wartości mieszkania. Młodym ludziom nie jest łatwo zgromadzić te pieniądze, stad bardzo często pretekstem do ich zgromadzenia staje się huczne wesele. Każdy z gości obdarza przecież młodych dobrze wypchaną banknotami kopertą, a ich zbiorcza zawartość zwykle wystarcza na pokrycie wymaganej kwoty. W ten sposób wydaje się, że ślub i kredyt hipoteczny ściśle wiążą się ze sobą.
Ślub. Czy to konieczne?
Decyzja o zawarciu małżeństwa zawsze powinna być dobrowolna i nie mogą jej wymuszać żadne okoliczności. Szczególnie te o charakterze finansowym. Na szczęście prawo bankowe i nadzorująca je w pewnym sensie ustawa o kredytach konsumenckich w żadnym fragmencie nie zawierają kompletnie żadnej informacji, o tym, kto i z kim może wziąć kredyt. Nikt nie jest wykluczony i żadne zestawienie nie jest złe, starać się może rodzeństwo, przyjaciele, bliscy koledzy i tak dalej. Nie dość na tym, w większości przypadków to korzystna opcja, bo zasada jest prosta: dwie osoby mają zwykle większą zdolność kredytową niż jedna.
Co bank bierze pod uwagę?
Każdy bank ma własne szczegółowe parametry oceniania zdolności kredytowej, ale kilka cech jest wspólnych dla wszystkich instytucji finansowych. Istotna jest wysokość zarobków netto, rodzaj umowy z pracodawcą i staż pracy, historia dotychczasowych pożyczek i terminowość ich spłaty, a także wiek kredytobiorcy, który nie może być wyższy niż 75 lat i wreszcie koszt utrzymania gospodarstwa domowego.
Koszty utrzymania
To właśnie ten ostatni parametr sprawia, że prościej wziąć kredyt z kimś niż samemu, rzecz jasna, pod warunkiem osiągania dochodu przez obydwu kredytobiorców. Bank, przyznając nam kredyt, musi przyjąć, że po spłacie raty powinna nam zostać określona kwota pieniędzy, która wystarczy na tzw. życie. Naszą zdolność obniża więc to, że mamy na utrzymaniu dzieci czy zobowiązani jesteśmy do płacenia alimentów lub to, ile i jakich nieruchomości musimy utrzymywać. Nie od dziś wiadomo, że prowadzenie jednego gospodarstwa domowego jest tańsze niż dwóch. Jedno mieszkanie to jeden czynsz, rachunek za media czy opłaty za usługi. To, dlatego zdolność kredytowa dwóch pracujących osób mieszkających wspólnie będzie wyższa niż jednej osoby, a ta różnica może sięgać nawet kilkudziesięciu złotych. To jedyny warunek, a już to, czy mieszkanie razem potwierdzona aktem ślubu, czy nie, naprawdę banku nie interesuje. Zwłaszcza że, nigdzie nie jest powiedziane, że małżeństwa nie mogą prowadzić odrębnych gospodarstw domowych.
Rozstanie i co dalej?
W przypadku, gdy postanowimy zrezygnować z prowadzenia wspólnego gospodarstwa, czy odejmiemy decyzje o rozstaniu, mamy do czynienia dokładnie z taka samą sytuacją, jakbyśmy byli małżeństwem. Pary po ślubie także się rozchodzą, prawda? Jest nadzieje, że z czasem nasze zarobki na tyle wzrosną, że samodzielnie przejmiemy kredyt, bo nasza zdolność kredytowa stanie się wystarczająca, by samemu spłacać raty. Jeśli nie, po prostu sprzedamy mieszkanie, spłacimy kredyt i podzielimy się tym, co zostanie.
Powiązane tematy
Główne powody globalnego kryzysu – to warto wiedzieć!
5 złotych zasad planowania finansów osobistych
Różnice między ceną netto a ceną brutto